top of page

Babie lato pod Babią Górą (Zawoja 2014)



Zabójstwo staruszki spod Babiej Góry było szokiem dla lokalnej społeczności. Ale dopiero odkrycie, kto pozbawił ją życia sprawiło, że wszystkim poopadały szczęki.




Pani Helena Florczyk miała 85 lat i mieszkała w Zawoi przez całe swoje życie. Nigdy nie wyszła za mąż i nie miała dzieci. Jak sama mówiła, w młodości za długo wybrzydzała, aż w końcu wszyscy kawalerowie byli zajęci. Dom Helci znajdował się na uboczu, ale nie na takim zupełnym odludziu – sąsiadowały z nim dwa inne domy, więc starsza pani miała w razie czego do kogo się zwrócić.

Helci nie było na mszy

W ostatnią niedzielę wakacji Helcia nie pojawiła się w kościele. Była to nietypowa sytuacja, która natychmiast zaniepokoiła jej sąsiadów. Józef, sąsiad, który zazwyczaj jej pomagał, jako pierwszy zjawił się u Helci i od razu zaniepokoiło go to, że drzwi są zamknięte na skobel od zewnątrz. Zaczął więc wołać sąsiadkę, wreszcie wszedł do środka. I wreszcie w takiej przybudówce przeznaczonej do celów gospodarczych znalazł panią Helenę. Kobieta nie żyła. Na jej głowie widać było rany, ślady krwi. Od razu było widać, że nie była to naturalna śmierć.




Pani pożyczy 200 złotych

Koleżanka pani Heleny, przypomniała sobie, że w czwartek, widziała w pobliżu jej domu inną mieszkankę Zawoi – Teresę. Kobieta nie cieszyła się najlepszą reputacją w okolicy. Nigdy też nie przyjaźniła się z panią Heleną, więc raczej mało prawdopodobne, żeby tak po prostu przyszła do niej w odwiedziny. Policja natychmiast zainteresowała się tym tropem, bo 54-letnia Teresa nie była miejscowej im tak zupełnie nieznana. Kobieta miała już na swoim koncie wyrok za kradzież. I to ukradła pieniądze swojej znajomej. Więc policja postanowiła sobie z Teresą porozmawiać. Czego się dowiedzieli?



Źródła


O gminie


O sprawie


bottom of page