Antoni Gap - bezwzględny morderca, którego zdemaskowały psy. Czy seryjny? Tego dowiecie się, słuchając nowego odcinka z cyklu Kryminalna Historia Polski - opowieści o zbrodni, do której doszło we wsi pod Częstochową w 1936 roku.
Dziś wracamy do Kryminalnej Historii Polski i tym razem cofniemy się aż do 1936 roku, do sprawy jednego z kilku polskich Landru okresu międzywojennego. Czyli seryjnego mordercy spod Częstochowy, który w rzeczywistości seryjny wcale nie był, a został ujęty dzięki obywatelskiej postawie psów ze wsi Bugaj, które od razu poznały się na jego parszywym charakterze.
Dwudziestolecie międzywojenne - nie takie słodkie
Sprawa Antoniego Gapa, o której dziś opowiem rozegrała się w roku 1936 i właśnie na początku tego roku ogłoszona została kolejna amnestia. Takie amnestie nie obejmowały wszystkich, była lista przestępstw, które uniemożliwiały korzystanie z amnestii. I były wśród nich morderstwa... ale nie wszystkie. Zatem jeśli ktoś zamordował z chęci zysku, to nie mógł wyjść z więzienia, ale jeśli było to tzw. morderstwo z lubieżności, to już jak najbardziej. Stąd był przypadek, w którym dzięki amnestii na wolność wyszedł morderca-pedofil. Zresztą jeśli ofiarą morderstwa było dziecko, to ogólnie uznawano to jeszcze z jakiegoś powodu za okoliczność łagodzącą. Natomiast jeśli chodzi o gwałcicieli, to były na przykład takie teorie, że coś takiego jak gwałt włąściwie bardzo niespotykane, bo prawie każda dorosła kobieta jest w stanie się obronić przed gwałtem jeśli chce. A jeśli się nie obroniła, no to znaczy, że pewnie chciała. Przy tak funkcjonującym wymiarze sprawiedliwości trudno się dziwić, że ludzie się wolą za bardzo nie interesować tym co za płotem.
Psi detektywi ze wsi Bugaj
W październiku 1936 roku, kiedy to psy we wsi Bugaj pod Częstochową nagle oszalały. Nie dość, że od samego rana nie przestawały wyć, to jeszcze, jak tylko wydostały się ze swoich podwórek, natychmiast leciały na pole jednego z gospodarzy i rozkopywały je jak wściekłe. Sytuacja była na tyle nietypowa, że mieszkańcy wsi Bugaj postanowili wezwać policję. Jak się okazało, psy wiedziały już to, o czym policjanci nie mieli jeszcze pojęcia.
Antoni Gap - polski Landru?
Zabawne trochę, że Antonii Gap, został okrzyknięty seryjnym mordercą kobiet, mówiąc współczesnym językiem (choć pojęcia seryjny morderca w tamtych czasach się nie używało jeszcze). Bo prawdopodobnie zabił tylko jedną kobietę. Znaczy to oczywiście o jedną za dużo, ale jednak jest to pewna różnica. Choć widać pragnienie posiadania polskiego odpowiednika Landru było tak silne, że postanowiono ten fakt zignorować. A kim był Landru? Więcej informacji w odcinku.
Źródła:
Kamil Janicki „Seryjni mordercy II RP”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.
Comments